Recenzja filmu

Uniwersytet Potworny (2013)
Dan Scanlon
Łukasz Lewandowski
Billy Crystal
John Goodman

Gdzie studiują dzikie stwory

W "Uniwersytecie potwornym" starzy bohaterowie wracają w nowych dekoracjach i z nową porcją problemów na głowie. W dodatku twórcy odświeżają konwencję opowieści. Zamiast klasycznego filmu
I jak tu nie lubić Pixara? Nawet kiedy odcina kupony, nie dopada go najgorsza hollywoodzka zaraza zwana rutyną. W "Uniwersytecie potwornym" tak jak we wcześniejszych "Autach 2" starzy bohaterowie wracają w nowych dekoracjach i z nową porcją problemów na głowie. W dodatku twórcy odświeżają konwencję opowieści. Zamiast klasycznego filmu kumpelskiego dostajemy kampusową komedię w stylu "Zemsty frajerów" albo "Menażerii" (oczywiście bez sprośnych gagów). To za mało, by doskoczyć do poziomu "WALL.E'ego" i "Odlotu" (dwóch najdojrzalszych dzieł w portfolio studia), ale wystarczy w sam raz na udaną kontynuację.

Tym razem cofamy się do czasów, gdy jednooki Mike i kudłaty Sully nie byli jeszcze najlepszymi kumplami pracującymi w fabryce strachu. Póki co mają naście lat i mogą tylko pomarzyć o posadkach zawodowych przerażaczy. Droga do kariery wiedzie przez tytułową uczelnię rządzoną twardym odnóżem przez będącą skrzyżowaniem skorpeny z nietoperzem dziekan Skolopendrę. Choć bohaterowie studiują na tym samym kierunku, nic ich nie łączy. Mike to klasyczny kujon, który chowa kompleksy pod stertą książek. Z kolei Sully jedzie na nazwisku (jego ojciec to legenda wśród potworów), a bardziej od wykładów interesują go imprezy. Scenarzyści znają na szczęście patenty na to, by scalić nawet tak niedopasowany duet jak ci dwaj.

Nie trzeba mieć naukowego stypendium, by przewidzieć dalszy ciąg tej historii. Sympatyczne monstra nauczą się przezwyciężać lęki? Tak. Pokażą światu, że nawet największe mięczaki mają zadatki na bohaterów? Nie inaczej. A może przy okazji nauczą się, na czym polega gra zespołowa? Dokładnie! Jednak twórcy dochodzą do tych wszystkich morałów okrężną drogą. Gdzieś  pośrodku znajdziecie tu całkiem "dorosłą" opowieść o tym, że z wiekiem trzeba pozbyć się złudzeń i zaakceptować własne ograniczenia. Nikt nie wesprze w tym lepiej niż prawdziwy przyjaciel, który często wie o nas więcej niż my sami. Znaleźć takiego to jak zgarnąć milion w totka.

Kto lubi poprzednie filmy Pixara za wrażliwość, piękną animację i nietuzinkowe poczucie humoru, ten z seansu "Uniwersytetu potwornego powinien wyjść dopieszczony. Slapstick idzie tu pod rękę z udanymi żartami słownymi (autorem polskiego dubbingu jest Bartosz Wierzbięta), na drugim planie błyszczy barwna brać studencka (mój faworyt to Komentator),  a w paru scenach da się wyłapać dowcipne i nienachalne cytaty z klasyki kina (np. "Carrie" De Palmy). Jest tu wreszcie przewrotne przesłanie do tych, którzy już podjęli naukę na wyższej uczelni albo dopiero ją planują. Brzmi ono mniej więcej tak: nie magisterka, ale szczera chęć zrobi z ciebie potwora na pięć. Z plusem.
1 10
Moja ocena:
6
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
PIXAR zaczyna robić się nudny. Każdy film, jaki wydaje jest genialny i bije na głowę konkurencję. Nic się... czytaj więcej
Jako że to druga odsłona kultowych "Potworów i spółki", od początku byłem nastawiony pozytywnie do tej... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones